Temperance Brennan: kobieta-realizm, kobieta-racjonalizm, kobieta-cynizm, a do tego - kobieta zakochana. Niby obojętna, trzeźwo patrząca na świat i ludzi wokół siebie, a jednak…
Trafiło też na nią (jakież to zaskakujące :P). I bidula staje w obliczu rozterki, niemalże życiowej: wyjechać ze swoim ukochanym (a może jedynie kochankiem?) i szlajać się po morzach, czy też nigdzie nie wybywać i nadal oddawać się swojej pracy. No cóż, to chyba tylko (?) mi się wydawało, że taki dylemat może być poważny. Jej nie zajęło zbyt wiele czasu podjęcie decyzji, zresztą, oczywistej (przynajmniej na potrzeby serialu).
Może to wszystko jest banalne, ale powód, jaki nią kierował, jest jakiś… mi bliski. Przecież pływanie z kochankiem po morzach nie ma celu. A życie bez celu jest… dziwne.
Świetnie podsumował ją psycholog (oczywiście analizując jej postępowanie po zamienionych z nią trzech zdaniach), dając jej jednocześnie wskazówkę: "Pewna doza bezcelowości jest potrzebna do szczęścia".
Muszę to przetrawić.
Miejsce zasłyszenia: duży pokój, moje mieszkanie
Czas zasłyszenia: miniona niedziela, wieczór
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz