wtorek, 11 sierpnia 2009

Let's play pretend

Maska z uśmiechem, maska z uprzejmością, maska z radością, maska ze szczęściem, maska z zadowoleniem, maska z obojętnością… Maska wrzeszcząca, maska irytująca, maska ugodowa.


Na różne okazje, pory roku i dnia. Różne nastroje i towarzystwo. Na każdy moment. Dla każdego.


Jestem w tym mistrzynią. Nie udzielam korepetycji. To moje.



I tak całe życie…?


Miejsce zasłyszenia: zapewne samochód... cholera wie

Czas zasłyszenia: kilka lat temu

piątek, 31 lipca 2009

Królowa Lodu, czy Królowa Loda?

O czym marzą faceci? Dwie laski w kisielu (z kisielem?) albo chociaż pod prysznicem. Koniecznie z kamerką i/lub aparatem. Albo jedna panienka, ale w odpowiedniej pozycji i adekwatnym stroju.


Fajne filmiki z mało rozbudowaną fabułą, niekoniecznie pokazujące wyścigi samochodów. Brunetki, blondynki, rude… Dylematy, dylematy… Od najmłodszych lat.


„- Tato, jak się powinno pisać: Królowa Lodu, czy Królowa Loda?

- To zależy, synu, czy chcesz, żeby była postacią negatywną, czy pozytywną ...”


Ale żeby nie było, że jestem okrutna czy niesprawiedliwa. Bywają i tacy, dla których kształtny cyc czy pozbycie się nadmiaru płynów nie jest szczytem marzeń…


Miejsce zasłyszenia: duży pokój, moje mieszkanie

Czas zasłyszenia: początek kwietnia br.

sobota, 25 lipca 2009

Życie jak w Madrycie

Wstajesz rano, jesz śniadanie, zbierasz się leniwie do pracy… Przychodzisz do biura na ok. 9, może 9:30… No i czas na śniadanie nr 2. I koniecznie pogaduchy ze współpracownikami. Chwilkę popracujesz, no ale już o 14 czas na siestę. Ale taką bez drzemki, taką z dużą ilością jedzenia, znajomych, odrobiną piwa i sangrii… A potem powrót do biura. Ale już z luzem, bo przecież niedługo będzie koniec pracy…


Szybki powrót do domu, zmiana ciuchów i… Fruuuu! Na miasto. Do knajpy. No bo przecież trzeba mieć życie towarzyskie, a nie wciąż tylko praca i praca…


No i nie zapomnij o pysznym jedzeniu. Tłustym potwornie, ale też lekkim; co kto woli. Mnóstwo świeżych owoców, ogrom sałatek, pełno mięsa i owoców morza... I piękne budynki, klimatyczne ulice, zadbane parki (wszystko zauważane pewnie jedynie przez nie-tambylców)...


I tak w kółko, i tak wciąż… Luz blues, wieczne lenistwo… Ech… życie jak w Madrycie.


Miejsce zasłyszenia: Madryt

Czas zasłyszenia: pierwsza połowa marca tego roku

sobota, 18 lipca 2009

Był jedyny, niepowtarzalny

Życie artystyczne, wyciąganie brudów, dziwactw i domysłów vs życie prywatne, spokój, dystans i uszanowanie człowieka.


Niech taki palant (jeden z drugim) stworzy to, co on stworzył, przejdzie to, co on przeszedł i zachowa przy tym szeroko i ogólnie rozumianą normalność. Życzę powodzenia i czekam na zgłoszenia takich egzemplarzy (ale pośpiesz się, bo nie mam zamiaru żyć 113 lat).


Swojego zdania nie zmienię: jakkolwiek na niego nie spojrzeć, był jedyny, niepowtarzalny




Miejsce zasłyszenia: praca

Czas zasłyszenia: poranek 26.06.2009

poniedziałek, 13 lipca 2009

Nie mam czasu

Ostrzegam: jeden z najbardziej rozpierdolonych wpisów. Niemalże tak jak ten spocony gościu, który znalazł czas na podanie mi krewet.


- Tak, obsługujemy również na tarasie, ale jeśli będę miał czas.

- Nie, dzisiaj nie dostaniecie faktury, nie mam czasu.

- Nie ma dzisiaj barmana, a ja nie mam czasu, żeby zrobić drinki.

- Zaraz do Państwa podejdę, jak znajdę czas.

- Wezmę te tablice, bo jeszcze jacyś klienci przyjdą.

- Dzięki!


Więcej takich kelnerów chceM!


Miejsce zasłyszenia: Targ Rybny, Gdańsk

Czas zasłyszenia: miniony piątek wieczorową porą

sobota, 4 lipca 2009

Time is on my side

Jeden z lepszych filmów, jaki widziałam. I jedno z bardziej spieprzonych tłumaczeń tytułu, jakie znam. Takie dwa w jednym.


Z zajebistym motywem przewodnim. Gdy skończysz oglądać, jeszcze miesiącami łazisz jak główny bohater (i nie jest nim Denzel Washington, ups!), kiwasz głową i drzesz się naśladując Jaggera…


Swoją drogą, piosenka całkiem optymistyczna. Chyba sobie dzisiaj trochę powyję. W końcu w moim wieku trzeba już szukać pozytywów w czasie ;)



A tutaj wersja pełna; miodzio:




Miejsce zasłyszenia: mieszkanie moich rodziców

Czas zasłyszenia: jakieś... 8-9 lat temu

wtorek, 30 czerwca 2009

Zimna, piaskowa baba

Ile warstw ma człowiek? Tak jak Shrek – wiele? Odzież wierzchnia, odzież koszulowo-bluzkowo-swetrowa, bielizna… No i coś tam dalej, zwane wnętrzem…


Tam też sporo tego syfu jest. (Dlaczego napisałam: syfu?) Ciekawa sprawa, bo im więcej tego jest w środku, tym mniej widać na zewnątrz… Albo odwrotnie, nie pamiętam :P


I taka zimna, piaskowa baba, może okazać się ciepłym, czułym i wrażliwym stworem. Tylko komu chce się dokopywać do tego, przedzierać się przez wierzchnie bzdury? Chyba jedynie desperatom, albo bardzo wytrwałym… Może tym, co się nudzi, albo mają przeczucie…? Tak czy inaczej: podziwiam. I chyba nawet jestem wdzięczna…


Miejsce zasłyszenia: samochód

Czas zasłyszenia: prawie miesiąc temu

niedziela, 28 czerwca 2009

Jeśli ktoś przestaje kochać - nigdy nie kochał

Ponoć istnieje miłość do grobowej deski. Niby są tacy, którzy czegoś takiego doświadczyli. Albo tacy, którzy wmawiają sobie i innym, że tak właśnie jest.


No i sama miłość. To górnolotne, wiecznie oczekiwane i upragnione uczucie. A może tylko odpowiedni zestaw chemii? Czy ktoś w ogóle zbadał, czym jest miłość (i czy w ogóle istnieje)? A jeśli już się wedrze (bezczelna), to dlaczego potem cichaczem (lub z wielkim krzykiem) odchodzi…? A może ona nie odchodzi, bo jej w ogóle nie było? Przecież jeśli ktoś przestaje kochać - nigdy nie kochał


Ponoć istnieje miłość do grobowej deski. Pytanie tylko: na ile przed tą deską narodziła się miłość…


Miejsce zasłyszenia: Antoninek

Czas zasłyszenia: ok. 5 lat temu

wtorek, 23 czerwca 2009

Może śmierć Cię goniła?

Jestem mistrzynią w przeżywaniu różnego rodzaju déjà vu, proroczych snów i kontaktów (lub czegoś, co te kontakty przypomina) ze zmarłymi (i wszelkich innych schiz :P).


Dzisiaj, wracając do domu, niemalże całą drogę jechała za mną kobieta w Lanosie, na czarnych blachach. Dawała radę jechać za mną! :) Wciąż mnie doganiała. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że kobieta wyglądała jak moja zmarła ciotka… Naprawdę, klon albo co najmniej sobowtór. Rewelacyjne wrażenie.


Może śmierć Cię goniła?” Może…



Miejsce zasłyszenia: moje mieszkanie, duży pokój

Czas zasłyszenia: niecałe 30 minut temu

sobota, 20 czerwca 2009

Mam być wdzięczna? Za co pytam się

Zdrowie, uroda, praca, rodzina, dom, ciepłe łóżko… Wszystko jest na swoim miejscu, prawda? Nic tylko siedzieć i uśmiechać się. Szczerzyć zęby (nawet krzywe). Wciąż, bez przerwy, bo przecież nie ma powodów do smutków. Wszystko jest idealne, obrazek jest niemalże święty…


Dlaczego więc szukasz więcej i więcej? Dlaczego nie potrafisz być wdzięczny za to, co masz? W dupach się poprzewracało, tak? (a chu…!)


Jak sprawić, żeby serce rozum posłuchało? I przestało marudzić, przestało chcieć, przestało się odzywać…? Znowu przychodzi mi na myśl permanentna niemożność odczuwania szczęścia. Okrutna jestem, kiedyś mnie za to ukarzą.




Miejsce zasłyszenia: pewnie samochód...

Czas zasłyszenia: jakiś rok temu