Jeden z lepszych filmów, jaki widziałam. I jedno z bardziej spieprzonych tłumaczeń tytułu, jakie znam. Takie dwa w jednym.
Z zajebistym motywem przewodnim. Gdy skończysz oglądać, jeszcze miesiącami łazisz jak główny bohater (i nie jest nim Denzel Washington, ups!), kiwasz głową i drzesz się naśladując Jaggera…
Swoją drogą, piosenka całkiem optymistyczna. Chyba sobie dzisiaj trochę powyję. W końcu w moim wieku trzeba już szukać pozytywów w czasie ;)
A tutaj wersja pełna; miodzio:
Miejsce zasłyszenia: mieszkanie moich rodziców
Czas zasłyszenia: jakieś... 8-9 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz