wtorek, 31 marca 2009

Jeśli klęska jest w dobrym kierunku, to i Nobla można dostać

No tak… Kolejny nieudany dzień, prawda? Znowu w pracy syf, nikt się Tobą nie interesuje, wszyscy mają Cię w dupie. Do tego w domu czujesz się niepotrzebny, jak wielki fajtłapa, który jedynie potrafi spaprać wszystko, czego się tknie.


No, poza dziećmi, które tylko w połowie są Twoją zasługą (przynajmniej teoretycznie, ale nie masz na tyle kasy i odwagi, żeby upewnić się w tej kwestii). I co jeszcze…? A! Pewnie! Doskonale umiesz nic nie robić. Przynajmniej niczego wtedy nie jesteś w stanie spartolić.


Ciesz się, że masz robotę. Wiem, nie jest to szczyt Twoich marzeń, ale jak na Twoje umiejętności, wiedzę i doświadczenie, to i tak nadto. Oczywiście jest to kolejny powód do stresowania się, bo przecież nie znasz dnia ani godziny, gdy Twój szef dowie się jak wielkim nieudacznikiem jesteś.


Ale nie przejmuj się, nawet najwięksi mieli wzloty i upadki (musisz jedynie popracować nad większą częstotliwością wzlotów). Przecież jeśli klęska jest w dobrym kierunku, to i Nobla można dostać. Bądź dobrej myśli!


Miejsce zasłyszenia: Sheraton w Poznaniu

Czas zasłyszenia: wczorajszy wieczór

niedziela, 29 marca 2009

A gdybym umarła…?

Chyba to nic wyjątkowego zastanawiać się, co będzie się działo po naszej śmierci. Też zapewne nieraz o tym myślałeś.


Czy znajomi będą o Tobie pamiętać? Ile osób przyjdzie na Twój pogrzeb? Czy ktoś zapłacze? Jak Twoi najbliżsi ułożą sobie życie?


A może oni już sobie je ułożyli i tylko czekają na ten wielki dzień…? Chciałabym być jednym z niewielu szczęśliwców, którzy nigdy nie będą mieli podstaw, aby w ten sposób pomyśleć.



Miejsce zasłyszenia: "nasz" biurowiec

Czas zasłyszenia: ponad miesiąc temu

wtorek, 24 marca 2009

Kobiety nie mają płata komunikacyjnego

Ponoć kobiety nie potrafią jeździć samochodem… Tzn. potrafią, ale jedynie jako pasażerowie. I to w dodatku najlepiej sprawdzają się w roli pasażera na tylnym siedzeniu. No, również (a może przede wszystkim?) świetnie tam wypadają, gdy samochód nie jedzie…


W każdym razie to, co niektóre kobiety wyprawiają za kółkiem, sprawia, że wstydzę się, że jestem jedną z nich. I sama nieraz wkurzam się jadąc w pobliżu jednej czy drugiej niezdecydowanej paniusi bojącej się życia. Na szczęście, mimo wszystko, nie tylko kobiety jeżdżą jak ostatnie dupy. No ale one chociaż mają wytłumaczenie swojego głupkowatego zachowania, bo przecież powszechnie wiadomo, że kobiety nie mają płata komunikacyjnego.


Ponoć kobiety nie potrafią jeździć samochodem… To ja chyba jednak nie jestem kobietą ;)


Miejsce zasłyszenia: duży pokój, moje mieszkanie

Czas zasłyszenia: ponad dwa miesiące temu

piątek, 20 marca 2009

Roga w dupę!

„Boże!

Spraw, abym wygrał tę, z góry ustawioną, walkę. Aby moi pomocnicy porządnie wymęczyli ofiarę, a pikadorzy wbili się wystarczająco głęboko w jej tułów, ułatwiając mi dokończenie dzieła. Aby wszystkie banderille znalazły się idealnie w środku jego karku, żeby byk nie miał sił mnie zaatakować. Abym jednym ciosem szpady przebił rdzeń kręgowy, skracając (jakże widowiskowe i niezbędne) dręczenie ofiary.


Boże!

Spraw, żebym nadal był wielką gwiazdą uwielbianą przez tłumy (głównie starych) Hiszpanów, (pragnących sensacji) turystów, a przede wszystkim przez głupiutkie panienki. Abym mógł dzisiejszej nocy, po zmyciu krwi z mojego błyszczącego kostiumu i różowych rajstopek, dupczyć do woli, świętując zwycięstwo w nierównej walce.


Boże!

Spraw, aby moja publiczność doceniła moje wysiłki, prężenie ciała i popisowe gesty. Abym wygrał konkurencję z dwoma pozostałymi matadorami. Aby po skończonej walce w arenie zabieliło się od powiewających chustek widowni. Abym mógł uciąć i zabrać ze sobą ucho ofiary, a może nawet dwa lub ogon.


Boże!

Wysłuchaj mych próśb. Jestem Twoją owieczką, która w ten ciężki sposób zarabia na życie. Jestem Twoim sługą, który po wypełnieniu męczących obowiązków życia codziennego musi się zabawić i odpocząć. Jestem maluczki i słaby, który chce poczuć wielkość i siłę, a tylko na to mnie stać.”



A może tak… Roga w dupę?


Miejsce zasłyszenia: Plaza de Toros de las Ventas, Madryt

Czas zasłyszenia: miniona niedziela

czwartek, 19 marca 2009

Nie obchodzi mnie co się dzieje w Twoich gaciach, dopóki masz je na sobie

Wyjazdy, samotne noce, długie dnie. Spotkania, rozmowy, e-maile. Myśli, marzenia, fantazje.


„(…) miłość, wierność i uczciwość małżeńską.” Za wszelką cenę, bez względu na wszystko. W każdych okolicznościach, w każdych sytuacjach. We wszystkich czynach, słowach, myślach. Ani mru-mru. Nic, rien, nada.


Proste, no nie? A co jeśli założenia dwóch osób nie są zbieżne? Jeśli pewne pojęcia są na swój (inny, wygodny) sposób interpretowane? Mówić, nie mówić? Jeśli tak, to o czym? Do jakiego stopnia?


Nie obchodzi mnie co się dzieje w Twoich gaciach, dopóki masz je na sobie.” Proste, co?


Chyba nie potrafię być tak tolerancyjna. A Ty? Może mnie nauczysz? Kilka indywidualnych lekcji może zmieni mój światopogląd ;)


Miejsce zasłyszenia: duży pokój, moje mieszkanie

Czas zasłyszenia: niespełna miesiąc temu

niedziela, 8 marca 2009

Koło Ciebie nie można przejść obojętnie. Albo wkurzysz, albo zachwycisz.

Miło by Ci było żyć ze świadomością, że ludzie nie mogą przejść obojętnie koło Ciebie? Ale nie zawsze oznaczałoby to napływ pozytywnych emocji. Mało tego; często byłyby to bardzo negatywne uczucia, myśli. Chciałbyś tak? Czy może wolałbyś być średniakiem, przeciętniakiem, mało zauważany? Tak, abyś mógł sobie żyć spokojnie, bez zawracania tyłka przez nikogo. Prawie jak powietrze.

Co jest lepsze: być nikim, rzadko lub wcale niezauważanym, czy też wzbudzać skrajne emocje wśród sporej części napotkanych osób?

Wiesz… Czasem chciałabym być niewidzialna (pewnie jak każdy, to nic nadzwyczajnego). I pomimo tego, że dotychczas krzyczałam w środku, że jestem przeciętniakiem, szarakiem, myślę sobie nieraz, że fajnie by było zniknąć…

Czy ludzie by wtedy o mnie zapomnieli? Czy miałabym okazję jeszcze raz usłyszeć: „
Koło Ciebie nie można przejść obojętnie. Albo wkurzysz, albo zachwycisz.”?

Mimo wszystko odbieram to za dobrą kartę. Może nawet bardzo dobrą. Jednak… Jeśli zdobędziesz czapkę niewidkę, podziel się nią czasem ze mną. Ładnie proszę.

Miejsce zasłyszenia: praca
Czas zasłyszenia: ponad miesiąc temu

czwartek, 5 marca 2009

I chuj ci na grób zamiast krzyża

Kochana praco,


dziękuję Ci, że jesteś, że dzięki Tobie mam pieniążki na życie, na moje zachciewajki - głównie mniejsze, bo na większe (jeszcze) mnie nie stać – że dajesz mi możliwość spełnienia się nie tylko w roli kury domowej, ale również kobiety pracującej.


Dziękuję Ci, że pozwalasz mi poznać tyyyyle osób, z którymi mam do czynienia na co dzień (w ten czy inny sposób). No i że mogę kupować sobie dużo ciuszków, kosmetyków, że mogę latać do kosmetyczki, na manicure i pedicure…


W sumie szkoda, że nie mogę po prostu leżeć i pachnieć, ale pieniążki, które mi dajesz, rekompensują wszelkie moje straty (głównie moralne).


Mam jednak prośbę… Mogę? Nie mów tak brzydko do mojego kolegi: „I chuj ci na grób zamiast krzyża”. To naprawdę nieładne. W ogóle co to dokładnie znaczy?


Kończę już (list oczywiście). Nie opuszczaj mnie i bądź dla mnie cały czas taka dobra.

Ja trzymam Cię mocno (niemalże kurczowo),


Luta.


Miejsce zasłyszenia: praca

Czas zasłyszenia: ponad rok, może nawet dwa lata temu

wtorek, 3 marca 2009

W sam raz na raz

Kobieta poznaje faceta. Rozmawiają. Ona, jak to ma w swojej naturze, flirtuje z nim (a może tylko jest tradycyjnie miła i uprzejma?). Za to on… Kurcze, nie wiem, czy można to nazwać flirtem. Chyba raczej żałosnym tańcem godowym. A po co ta szopka? Chyba to oczywiste.


Takie bzdurne szukanie kobiety w sam raz na raz. Nie musi to być kobieta samotna czy sama (nie myl tych dwóch pojęć); nie ma to większego znaczenia. Ale kobiety się na to biorą, lecą jak ćmy do światła i wierzą w każde słodkie słówko.


No bo on taki szczery, słodki, czuły… Tak dobrze mnie rozumie, tak mnie słucha… Nie może kłamać, ja przecież jestem taka wspaniała.


Pierdolenie. Dosłownie i w przenośni.


Miejsce zasłyszenia: jakaś impreza

Czas zasłyszenia: ponad 10 lat temu