„Boże!
Spraw, abym wygrał tę, z góry ustawioną, walkę. Aby moi pomocnicy porządnie wymęczyli ofiarę, a pikadorzy wbili się wystarczająco głęboko w jej tułów, ułatwiając mi dokończenie dzieła. Aby wszystkie banderille znalazły się idealnie w środku jego karku, żeby byk nie miał sił mnie zaatakować. Abym jednym ciosem szpady przebił rdzeń kręgowy, skracając (jakże widowiskowe i niezbędne) dręczenie ofiary.
Boże!
Spraw, żebym nadal był wielką gwiazdą uwielbianą przez tłumy (głównie starych) Hiszpanów, (pragnących sensacji) turystów, a przede wszystkim przez głupiutkie panienki. Abym mógł dzisiejszej nocy, po zmyciu krwi z mojego błyszczącego kostiumu i różowych rajstopek, dupczyć do woli, świętując zwycięstwo w nierównej walce.
Boże!
Spraw, aby moja publiczność doceniła moje wysiłki, prężenie ciała i popisowe gesty. Abym wygrał konkurencję z dwoma pozostałymi matadorami. Aby po skończonej walce w arenie zabieliło się od powiewających chustek widowni. Abym mógł uciąć i zabrać ze sobą ucho ofiary, a może nawet dwa lub ogon.
Boże!
Wysłuchaj mych próśb. Jestem Twoją owieczką, która w ten ciężki sposób zarabia na życie. Jestem Twoim sługą, który po wypełnieniu męczących obowiązków życia codziennego musi się zabawić i odpocząć. Jestem maluczki i słaby, który chce poczuć wielkość i siłę, a tylko na to mnie stać.”
A może tak… Roga w dupę?
Miejsce zasłyszenia: Plaza de Toros de las Ventas, Madryt
Czas zasłyszenia: miniona niedziela
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz