Świąteczny czas… Wszyscy są spokojni, radośni, pokojowo i optymistycznie nastawieni do świata… (ta…) Rozleniwieni, czasem też zachlani (zapewne z okazji świątecznego zamartwiania się, a potem wielkiej radości). To takie polskie.
I wyjeżdża taki jeden z drugim, oderwany od rzeczywistości, włącza świąteczny tryb skrzyni biegów i udaje, że potrafi prowadzić. Pieprzony zawalidroga, niedzielny kierowca. Gdyby chociaż popisywał się swoją głupotą na jakimś zadupiu, gdzie jeżdżą trzy samochody na godzinę… Ale nie! On pojedzie do wielkiego miasta, ubierze się w niedzielne ciuchy i zabierze swoją rodzinę… Dzieci też. Najmniejsze. Przecież jak ginąć, to wszyscy razem. Nie pozostawi się smutków po sobie.
To taki mój świąteczny wkurw. Jeden z wielu.
Miejsce zasłyszenia: samochód
Czas zasłyszenia: dzisiejsze popołudnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz